czwartek, 26 września 2013

Rozdział 1 "Tak ogółem to jak ty masz na imię?" cz. 1

Obudziłam się jak zwykle o 7.15. W duchu miałam taka nadzieję, że budzik mi nie zadzwoni, a mama zaśpi i mnie nie obudzi i tak oto nie musiałabym iść do szkoły. Ale wstałam. W końcu dzisiaj są fajne lekcje bo nie ma matmy. Wstałam więc i pierwsze co to idę do łazienki. Kiedy stamtąd wyszłam poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. W międzyczasie gadam sobie z mamą. Jest 7.30, a ja łażę po domu w piżamie i ledwo co zjadłam śniadanie. Poszłam więc się ubrać. Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam z niej niebieskie rurki, żółtą bluzkę z myszką z aparatem i napisem "Say cheese!" i na to czarna koszula w kratę. Włosy tradycyjnie, rozpuszczone. Przejrzałam się po raz ostatni w lustrze, wzięłam plecak i poszłam na przedpokój by założyć buty i kurtkę. Wyciągnęłam z szafki na moje niebieskie trampki, założyłam czarną kurtkę w niebieską kratę. Zarzuciłam plecak na plecy i wyszłam z domu. Idąc do szkoły nie widziałam nikogo w moim wieku. Każdy albo się wybierał, był już w drodze, albo już nie przyjdzie. Doszłam po jakiś 15 minutach. Do mojego gimnazjum trochę się idzie, a jeszcze koniec grogi jest pod górkę, więc fajnie to to nie jest. No wreszcie doszłam. Poszłam na tył szkoły, gdzie znajdują się drzwi do szatni. Weszłam do niej i było tam kilka osób z mojej klasy. Wszyscy już wychodzili, został tylko mój kolega.
-Ej, poczekasz na mnie? - spytałam bo nie chciało mi się iść samej. Tak jakoś smutno.
-No dobra - odpowiedział.
Kiedy wsadzałam buty i kurtkę do szafki trochę rozmawialiśmy. Zczaiłam się, że jakby tak z nim na osobności pogadać to jest całkiem spoko. Kiedy weszłam już na piętro udałam się w stronę pracowni historycznej, gdzie odbywała się pierwsza lekcja. W sumie nic się nie działo. Zwykła nudna lekcja historii. Prze pierwsze 2 lekcje i 3 przerwy nic się nie wydarzyło.
Po 3 lekcji udałam się na dół do sklepiku. Ach, ta niekończąca się kolejka. Stałam jako 6, za moim kolegą w moim wieku, który przeszedł do innej klasy, mianowicie do I b, a ja jestem w I a. Usłyszałam gadanie jakiegoś chłopaka starszego ode mnie. Odwróciłam się. Schodził ze schodów patrząc w górę na schody na piętro, mówiąc, a raczej krzycząc:
-Nie, ty nie idziesz. Weźcie go. Downie jeden! Popatrzyłam w górę i zobaczyłam opartego o barierkę chłopaka, przewodniczącego szkoły, nazywającego się Mateusz. Stał ze smajlem na mordzie, głową oparty na rękach na barierce i dziko się śmiejąc. Po chwili zaczął schodzić chwiejnym krokiem, o mało co nie wylewając Pepsi z puszki. Oparł się o ścianę na przeciwko mnie i nadal się brechtał. Wszyscy gadali, że go nie znają, a ja tal stałam i patrzyłam na niego i się śmiałam, myśląc "Boże, jakich debili tutaj zesłałeś?". Po pewnym czasie w końcu nadeszła moja kolej. Kupiłam sobie Pepsi. Potem przeszłam obok niego z wyrazem twarzy "Ja go nie znam, nie przyznaję się do człowieka". Po kilku minutach zadzwonił dzwonek na lekcje. Wychowawcza. Jea... W sumie to nie słuchałam. Szczegół.
Nic się nie działo. Fajniej było później.
CDN...
___________________________
Elo :D Tka tam pierwsza część mojego dzisiejszego dnia w szkole :P Wiem, nudne, ale muszę złazić z kompa. Druga będzie na 100 % jutro ;) No to bye ;) ;D